WSZELKIE PODOBIEŃSTWO OPISANYCH NIŻEJ ZDARZEŃ
DO OSÓB I WYDARZEŃ PRAWDZIWYCH
JEST CAŁKOWICIE PRZYPADKOWE
JAK EPIDEMIA GRYPY POKONAŁA KONKURENCJĘ
Pewien przedsiębiorca z dużego miasta, ze względu na niższe koszty najmu lokalu i mniejsze koszty pracownicze, postanowił przenieść swoją działalność do niewielkiej miejscowości oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów. W tym celu wynajął obszerne pomieszczenia, dokonał adaptacji i zgromadził odpowiedni park maszynowy.
W miasteczku tym istniała już firma o zbliżonym profilu działalności. Na rynku radziła sobie względnie dobrze. Miejscowy biznesmen niezadowolony z wprowadzenia się konkurenta postanowił go wykończyć w dosyć wyrafinowany sposób.
Gdy tylko nowa firma ogłosiła, że poszukuje pracowników, miejscowy przedsiębiorca dał wymówienie wszystkim zatrudnionym u siebie i zawiesił działalność. Cała znakomicie wyszkolona i przygotowana do pracy ekipa przeszła do nowego pracodawcy. Ten zachwycony takim obrotem spraw i utwierdzony w przekonaniu, że podjął znakomitą decyzję przenosząc firmę w miejsce, w którym koszty działalności są niskie, a jedno ogłoszenie prasowe zapewnia pełną obsadę personelu, postanowił rozwinąć skrzydła.
Zawarł niezwykle korzystne umowy na dostawy swojej produkcji i zakupił nadzwyczaj duże ilości surowca. Praca ruszyła pełną parą, by w następnym tygodniu całkowicie się zatrzymać w wyniku epidemii grypy w tej okolicy.
Wszyscy pracownicy przedstawili zwolnienia lekarskie, a później następne związane z powikłaniami pogrypowymi. Jak wiadomo, wg obowiązujących przepisów pracodawca płaci pracownikowi wynagrodzenie za pierwsze 33 dni choroby, dopiero za następne dni płaci ZUS. Niestety w przypadku gdy firma zatrudnia ponad 20 pracowników, to pracodawca płaci za cały okres choroby. Nabywa wprawdzie prawo do odliczenia tych kwot od składek ZUS za następne okresy ale tylko w przypadku, gdy takie składki zostaną naliczone w związku z wypłaconymi kolejnymi wynagrodzeniami za pracę.
W małej miejscowości znalezienie zastępstwa dla kilkudziesięciu pracowników w krótkim czasie okazało się niemożliwe. Przedsiębiorca nie wywiązał się z zawartych umów, poniósł ogromne koszty w czasie gdy nie była wykonywana żadna produkcja. Kontrahenci odwrócili się od niego i zgodnie z umową zażądali kar umownych, a pracownicy wnieśli pozwy do sądu pracy o wypłatę zaległego zasiłku chorobowego.
Pomyślicie pewnie, ot, stało się nieszczęście, nie miał chłop fartu!!!
Nic z tych rzeczy, nawet on w to nie uwierzył. Złożył wniosek do ZUS o kontrolę autentyczności wystawionych zwolnień lekarskich i odbywanego leczenia. Zwolnienia były prawdziwe, informacja o epidemii szeroko znana, a wszyscy skontrolowani chorzy w swoich łóżkach.
Jak powszechnie wiadomo ZUS pracuje w dni powszednie od godziny 8 rano do godziny 16 po południu, a chorzy pracownicy u starego pracodawcy od 22 do 6 rano. Pracownicy byli więc bardzo zadowoleni, pracę świadczyli w jednym miejscu, a otrzymywali dwa wynagrodzenia. Stary pracodawca zachwycony, bo płacił wynagrodzenia wolne od wszelkich obciążeń. Kontrahenci byli ukontentowani, bo otrzymali kary umowne od nowego przedsiębiorcy, a kontrakt w niższej cenie został zrealizowany przez starego cwaniaka działającego tu od wielu lat.
Tylko ten nowy był smutny i zbankrutował...
Autor: Wojbór Śladnik
wywiad gospodarczy , windykacja należności , sprzedaż kupno długu , bezpieczeństwo biznesu , ochrona dłużnika