WSZELKIE PODOBIEŃSTWO OPISANYCH NIŻEJ ZDARZEŃ

DO OSÓB I WYDARZEŃ PRAWDZIWYCH

JEST CAŁKOWICIE PRZYPADKOWE

 

PRZEJĄĆ DOBRZE PROSPERUJĄCĄ FIRMĘ

Pewne małżeństwo w ciągu kilku lat stworzyło znakomicie prosperującą rodzinną spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Ona była właścicielką, on prezesem zarządu, zatrudniali wielu pracowników. Interesy szły bardzo dobrze, zyski były ogromne. Działali w tak zwanej niszy rynkowej, byli liderem, mówiły o nich media. 

 

Na terenie naszego kraju działają spółki z kapitałem zagranicznym, które polują na takie rodzynki. Specjalnością jednej z nich jest przejmowanie tego typu przedsiębiorstw w określonej wybranej branży, a w konsekwencji całego segmentu rynku. Nie robią tego w dziedzinach uznanych za strategiczne ale właśnie w niszowych, co nie rzuca się specjalnie w oczy i nie przyciąga uwagi odpowiednich służb. 

 

Firmy tego typu mają wyspecjalizowane grupy wywiadowcze i wypracowane procedury działania. Gdy sobie upatrzą ofiarę, to będą ja mieć.

 

Przeprowadzony wywiad zewnętrzny potwierdził znakomity stan rodzinnej spółki. Firma pozyskiwała nowych pracowników korzystając z ogłoszeń prasowych, więc wprowadzenie do niej agentów nie nastręczało żadnych trudności. Od wewnątrz także uzyskano potwierdzenie doskonałej kondycji ofiary.

 

Przyszedł czas na kroki oficjalne. Agresor zaproponował wykupienie udziałów w spółce przez podniesienie jej kapitału w taki sposób, że on będzie posiadać 49%, a dotychczasowa właścicielka 51%. Mając większość głosów w zgromadzeniu wspólników zachowa pełną władzę, więc jej mąż pozostanie prezesem zarządu. Firma nadal pozostanie ich, będą mieli więcej pieniędzy do obrotu, spółka więcej zarobi, wzrosną ich dochody osobiste. Lepszego interesu wyobrazić sobie nie można. Oczywiście nowy wspólnik otrzymał prawo wprowadzenia do zarządu swojego człowieka. 

 

Wszystko szło znakomicie aż małżonkowie wybrali się na dwutygodniowy, od dawna zapowiadany urlop zagraniczny. W związku z tym w firmie nie było głównego udziałowca i prezesa zarządu, pozostał członek zarządu mający prawo reprezentować spółkę samodzielnie. 

 

Urlop był zapowiedziany, co dało możliwość agresorowi tak wysłać oficjalne pisma zawiadamiające o nadzwyczajnym zgromadzeniu wspólników, by nie zostały one odebrane. Zgodnie ze statutem spółki pisma uznano za doręczone prawidłowo, a walne zgromadzenie mogło się odbyć bez udziału małżonków. Podjęto uchwałę o podwyższeniu kapitału w taki sposób, że agresor obejmie 51%, wspólniczka będzie posiadać 49%. 

 

Gdy małżonkowie wrócili z podróży zagranicznej dowiedzieli się, że nie mają już większości głosów w spółce, a on jest odwołany ze stanowiska prezesa. Jej wstrzymano wypłaty zaliczek na dywidendę z czego do tej pory żyli, a jemu nie wypłacono poborów. Cały ich dorobek dostał się pod obcy zarząd, a oni sami pozostali praktycznie bez środków do życia.

 

Agresor przyjął taktykę nie prowadzenia żadnych rozmów z byłym prezesem , a jedynie z jego żoną i to z pozycji siły. Była ona od wspólnika całkowicie zależna finansowo. W tak krytycznej sytuacji podjęła samodzielne rozmowy w celu zawarcia ugody. Doszło do rozłamu w rodzinie.

 

Mąż twórca firmy nie miał żadnego wpływu na to co się dzieje, jego żona walczyła o środki do życia dla siebie i dziecka. W tej sytuacji była zmuszona do zawarcia niekorzystnej ugody. Spółka została przejęta, a wypłata należnych małżonkom pieniędzy rozłożona na wiele lat i realizowana z opóźnieniami. 

 

Dziś jest to znana spółka giełdowa ale nikt już pamięta, kto był jej pomysłodawcą i założycielem. 

 

Autor: Wojbór Śladnik 

 

wywiad gospodarczy , windykacja należności  , sprzedaż kupno długu , bezpieczeństwo biznesu , ochrona dłużnika